„Nie mogę uwierzyć, że nazywałam tę kobietę „mamą”. To niesamowite, jak chęć wzbogacenia się zmienia ludzi”

Straciłam matkę, gdy miałam zaledwie 5 lat, a moja młodsza siostra miała 2 lata.

Mój ojciec nie chciał, byśmy dorastały wyłącznie pod skrzydłami mężczyzn, więc ożenił się ponownie.

Na początku moja macocha była dla nas całkiem przyjazna. Chciałyśmy nawet mówić do niej „mamo”. Wszystko zmieniło się jednak po śmierci ojca.

Chociaż miałam już 23 lata, ciężko było mi poradzić sobie ze stratą ukochanej osoby. Po pogrzebie przyszedł czas na podział majątku.

Moja macocha nie przejmowała się testamentem ojca. Twierdziła, że dom jest teraz wyłącznie jej własnością.

Moja siostra nie kłóciła się z nią, ponieważ mieszkała z mężem od dłuższego czasu.

Niedługo miała urodzić dziecko, więc nie potrzebowała dodatkowych kłopotów i zmartwień. Nie winię jej, doskonale ją rozumiem.

Ja jednak musiałam wyprowadzić się z domu i wynająć mieszkanie. Rzecz w tym, że moja macocha nie pozwalała mi żyć w spokoju.

Wyrzucała rzeczy, robiła skandale, zamykała drzwi i robiła wiele innych nieprzyjemnych rzeczy. Aż trudno uwierzyć, że nazywałam ją „mamą”.

Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, jak ludzi zmienia chęć wzbogacenia się.

Kilka razy próbowałam z nią negocjować, ale bezskutecznie. Pojawiła się oferta wykupienia mojej prawowitej części, ale ona nie chciała.

Nie była też zadowolona ze wspólnego mieszkania, chociaż kto miałby się nią zająć na starość? W końcu nie młodnieje z biegiem lat, a jej stan zdrowia się nie poprawia.

Teraz macocha nie chce się ze mną kontaktować, a wszelkie wezwania do zapłaty po prostu ignoruje. Od dwóch lat nie jesteśmy w stanie podzielić majątku.

W tym czasie udało mi się wyjść za mąż. Mój mąż i ja wkrótce będziemy mieli córkę, więc posiadanie własnego domu rozwiąże wiele naszych problemów i pozwoli nam zaoszczędzić sporo pieniędzy.

Chyba będziemy musieli oszczędzać od zera albo wziąć kredyt hipoteczny, bo na wyrozumiałość mojej macochy nie ma co liczyć. Chociaż nadal nie rozumiem, dlaczego tak się zachowuje, przecież staliśmy się prawie rodziną.

Jak myślicie, czy macocha ma prawo domagać się całego majątku po zmarłym mężu? Co powinna zrobić pasierbica, która została bez dachu nad głową?

„Wieczorem postanowiłam odwiedzić moją starą sąsiadkę, aby pogratulować jej rocznicy. Ale kiedy weszłam do jej domu, zaczęłam płakać”

„Mój teść od dawna ma inną kobietę za granicą i wszyscy o tym wiedzą. Przyjeżdża raz w roku i od czasu do czasu wysyła pieniądze. Żyje prawie za dwie rodziny”

„Moja teściowa ciągle wpycha syna mojego męża z jego pierwszego małżeństwa do naszej rodziny. Biega z nim, jestem tym zmęczona”