Przyjaźniłam się z Maciejem, kiedy byłam dzieckiem. Mieszkał na sąsiedniej ulicy w naszej wiosce.
Rodzice nie chcieli, żebym z nim rozmawiała, ale w liceum zaczęliśmy się spotykać.
Później został powołany do wojska, a ja obiecałam mu, że będę na niego czekać. Po jego powrocie zdecydowaliśmy się pobrać.
Moi rodzice byli zszokowani i zrobili z tego wielkie halo. Słuchałam wtedy wielu rzeczy.
Aby poślubić Macieja, musiałam skłamać i powiedzieć, że jestem w ciąży. Rodzice się zgodzili i ślub się odbył.
Zamieszkaliśmy u babci Macieja, gdzie zaczęło się nasze wesołe życie. Z Maciejem mieliśmy świetne relacje, ale z teściową nie mogłam się dogadać.
Mieszkała niedaleko, więc odwiedzała nas prawie codziennie. Każdej wizycie towarzyszyło zrzędzenie i pouczanie, jak mam prowadzić dom i opiekować się jej synem.
Nie wytrzymałam tego długo i zaczęłam odpowiadać teściowej, przez co często się kłóciłyśmy. Mój mąż nie bronił mnie ani mojej matki, po prostu stał z boku.
Rok później urodziło nam się dziecko. Myślałam, że wraz z pojawieniem się wnuka teściowa zmieni swój stosunek do mnie, ale myliłam się.
Kochała wnuka, czasem zabierała go do siebie, ale w moim kierunku zaczęło się mnóstwo plotek, że źle karmię dziecko, źle je ubieram — generalnie wszystko po to, żeby mi jakoś dopiec.
Wtedy postanowiłam przestać kłócić się z teściową i zmieniłam swoje zachowanie. Kiedy mój syn miał trzy lata, bawił się z dziewczynką w męża i żonę. Podczas zabawy dziewczynka powiedziała, że jego matka będzie jej teściową i teraz musi z nią walczyć. Kiedy usłyszałam te słowa, usiadłam.
Naprawdę kiedyś będę teściową. Następnie spróbowałam spojrzeć na sytuację oczami mojej teściowej.
Rodzisz dziecko, wkładasz w nie całą swoją energię i czas, a potem przychodzi jakaś dziewczyna i je zabiera. Wtedy opracowałam podstawową strategię dotyczącą mojego stosunku do teściowej.
Od tamtej pory przestałam reagować na chamstwo teściowej i ignorowałam jej komentarze. Przestałam też mówić mężowi o zachowaniu jego matki. W ogóle tego nie potrzebował.
Pewnego dnia teściowa przyszła do mnie się pokłócić. A ja od progu powiedziałam jej, że przemyślałam sprawę i zdecydowałam, że ma rację, że barszcz według jej przepisu jest o wiele smaczniejszy i tylko tak będzie go gotować i podziękowałam za dobrą radę.
Istnieje sztuczka, którą bardzo łatwo opanować: wystarczy powtórzyć za osobą jej ostatnie słowa z potwierdzeniem. Na przykład, jeśli mówi, że grządki powinny być podlewane po zachodzie słońca, mówisz tak, rzeczywiście, powinny być podlewane po zachodzie słońca. Rezultat jest oszałamiający.
Pytając moją teściową o radę, sprawiam, że czuje się potrzebna i nie jest już dla mnie tak surowa. Oczywiście nasze relacje nie są idealne, ale jest mniej kłótni i jestem spokojniejsza.