Jestem zwykłym mężczyzną w wieku 35 lat, mieszkającym w prowincjonalnym mieście z przeciętną pensją.
Zanim się ożeniłem, mieszkałem z matką, więc oddawałem jej połowę mojej pensji. Jej dochód to emerytura, więc jedliśmy i płaciliśmy czynsz z moich wspólnych pieniędzy.
Resztę pensji wydawałem według własnego uznania — chodziłem na siłownię, wydawałem pieniądze na dziewczyny, czasem kupowałem dodatkowe jedzenie do domu.
Niedawno się ożeniłem, nie mieliśmy ślubu, po prostu się pobraliśmy. Moja żona nadal ma mieszkanie z naszego pierwszego małżeństwa, do którego się przeprowadziłem.
Ma też córkę z poprzedniego małżeństwa, siedmioletnią dziewczynkę. Mieszkamy więc razem we trójkę.
Moja żona zarabia więcej ode mnie, ale niewiele więcej. Oszczędzamy na wszystkim w domu, więc nie stać mnie na takie rzeczy jak siłownia.
Niestety, nie rozmawialiśmy o pieniądzach przed ślubem. Nie należy popełniać tych samych błędów, co ja.
W sezonie grzewczym moja matka nie jest w stanie zapłacić rachunków za media i jeść. Na miesiąc zostaje jej mniej niż tysiąc złotych.
To jakieś 32 zł dziennie, wyobrażasz sobie? Ja też nie dostaję dotacji, bo jestem zameldowana w mieszkaniu.
Widząc, jak moja matka z trudem wiąże koniec z końcem, postanowiłem płacić rachunki za usługi komunalne w całości.
Spowodowało to problemy z moją żoną, która uważa to za niedopuszczalne. Ogranicza to jej interesy.
Żona codziennie robi mi wyrzuty, bo mamy przez to dziurę w budżecie.
Któregoś dnia moja teściowa przeprowadziła ze mną „rozmowę” na temat tego, że teraz moją rodziną jest moja żona i córka, a nie moja matka. Zaproponowała, że pomoże mojej mamie znaleźć pracę na pół etatu jako sprzątaczka…
W wyniku tego wszystkiego szukam dla siebie pracy na pół etatu. Nasze miasto jest małe, więc na razie bez powodzenia.
Słuchanie tego każdego dnia staje się nie do zniesienia, cały mój mózg został wysadzony w powietrze. Ale kocham moją żonę i ona też mnie kocha. Problem pieniędzy to podstawa.
Co mam teraz zrobić: odesłać teściową? Nie dawać matce pieniędzy? Przypomnieć żonie, że pieniądze wydaje też na córkę, i to dużo? Chociaż nie chcę się w ten sposób upokarzać. Jestem po prostu zdesperowany…