W ogóle nie rozumiem tych nowoczesnych zwyczajów. Na przykład pokłóciłam się z synową i teraz nie rozmawiamy.
Chciałam się dowiedzieć, która z nas nie ma racji, ale moi przyjaciele i znajomi byli podzieleni.
Dlatego postanowiłam opowiedzieć ci, co się stało, i może będziesz w stanie nas ocenić. Chociaż z jakiegoś powodu jestem pewna, że prawda jest po mojej stronie.
Mieszkam z mężem poza miastem w naszym własnym domu. Często zatrzymują się u nas krewni, przyjeżdżają na weekendy i święta, więc przygotowaliśmy specjalny pokój gościnny.
Kiedy wiele osób przyjeżdża na wielkie uroczystości, oddajemy naszą sypialnię i śpimy na strychu na starym łóżku.
Mój mąż i ja wychowaliśmy dwóch synów, młodszy mieszka niedaleko nas, jest żonaty, a on i jego synowa pomagają nam w każdy możliwy sposób.
My robimy coś dla nich, a oni robią coś dla nas i tak sobie żyjemy. Nasz najstarszy syn został biznesmenem, mieszka w stolicy i przyjeżdża do nas dwa razy w roku, a raz przyjeżdża.
W Warszawie dorobił się już własnego mieszkania, ma żonę i syna. Kiedy nas odwiedzają, staramy się jak możemy.
Śpią w naszym pokoju, rano jest śniadanie, a ja wszystko piorę i sprzątam przed ich przyjazdem, bo synowa jest „wyjątkowa”. Kiedy przyjechała po raz pierwszy, powiedziała mi, że mieszkamy na wsi, chociaż to tylko prywatny sektor miasta.
Nie wszystko jej się we mnie podobało, przychodziła i kupowała nawet inną herbatę, bo moja była inna. A potem zaczęli przyjeżdżać raz w roku, bo ona chciała jechać na wakacje nad morze, a nie zostać ze mną.
Zeszłej jesieni postanowiliśmy ich odwiedzić, ponieważ nie byliśmy tam od tylu lat. Nawet nie wiem, jak mój syn tam mieszka.
Powiedziałam im dwa tygodnie wcześniej, że biorę bilety na pociąg. Spotkali się z nami, nakryli do stołu — byłam bardzo mile zaskoczona. Miło się rozmawiało, potem chcieliśmy się rozpakować, a synowa powiedziała, że nie mają gdzie spać, wynajęli hotel na tydzień.
Byłam trochę zdezorientowana, powiedziałam im: „Dlaczego, dlaczego, po prostu połóż nas na podłodze w pokoju dziecinnym, to tylko noc!”. Wtedy mój wnuk również zaczął prosić, żebyśmy zostali, a ona po prostu powiedziała, że to nie wchodzi w rachubę, ponieważ pokój jest już opłacony. Więc mój syn zawiózł nas taksówką do hotelu. Pokój nie był zbyt ładny, telewizor nie działał, już myślałam, że lepiej byłoby wrócić do domu tego dnia. Nie spałam całą noc, wszystko kłębiło mi się w głowie.
Rano wstaliśmy, chcieliśmy zjeść śniadanie, ale ceny w kawiarni były tak wysokie, że poszliśmy kupić ciastka, napić się soku, a potem wróciliśmy do dzieci. Mieliśmy wracać do domu następnego dnia, ale wzięliśmy bilet na wieczór, bo nie chcieliśmy znowu spać w tym hotelu. I nikt nie miał dla nas czasu. Poszli do pracy, dobrze, że wnuk był na wakacjach i spędziliśmy z nimi czas… Syn wrócił z pracy i zawiózł nas na dworzec, ale synowa nawet nie przyszła się pożegnać.
Byłam wtedy bardzo zdenerwowana. Powiedziałam młodszemu synowi, jak nas tam przyjęto, a on zadzwonił do brata i się z nim pokłócił. Synowa zaczęła mnie obwiniać, mówiąc, że mają pracę i nie mają czasu na przyjmowanie gości.
Nie wiem, co mam teraz zrobić. Nie chcę się kontaktować z synową. Czasami dzwonię do syna i witam się z wnukiem. Więcej tam nie przyjadę, nie jestem częstym gościem. To był pierwszy raz od pięciu lat, kiedy przyjechaliśmy, więc mogliśmy wziąć dzień wolny od pracy. Nie wiem, czy teraz wszyscy tacy są, czy ja po prostu jestem z tyłu, ale dla mnie to nie jest norma.
„Mamo, nie musisz mi nic dawać, bo Lisa się obrazi, od dawna kalkuluje, kto co od ciebie dostanie”