Z Martą przyjaźnię się całe życie, bo mieszkamy naprzeciwko siebie.
Najpierw chodziłyśmy razem do szkoły, potem studiowałyśmy w tym samym czasie w mieście, jesteśmy w tym samym wieku i w tym samym czasie wyszłyśmy za mąż.
Całe nasze życie kręciło się wokół domu i prac domowych. Później mieliśmy po jednej córce.
Było jeszcze coś, co nas łączyło — nasi mężowie uwielbiali pić. Prawie codziennie znosiłyśmy ich wybryki.
Odwiedzałam Martę, a ona mnie prawie codziennie, pomagając sobie nawzajem i narzekając na wspólne życie. W trudnych chwilach otwierałyśmy przed sobą serca, bo potrzebowałyśmy usłyszeć od kogoś słowa wsparcia.
I żyłyśmy tak, dopóki miałyśmy ten sam dobrobyt materialny. Kiedy moja córka była w piątej klasie, zdecydowałam, że nie chcę tak dłużej żyć.
Dziecko nie powinno widzieć takiego ojca i żyć w biedzie. Złożyłam pozew o rozwód, nikt mnie nie wspierał, zwłaszcza moja przyjaciółka.
Chociaż Marta miała taką samą historię, nie odważyła się rozwieść. Ja miałam szczęście, rozwodziłam się krótko.
Zaczęłam związek ze starym znajomym, nagle spotkałam go w centrum dzielnicy i zaczęliśmy rozmawiać. Miał dobrą pracę, nie pił alkoholu, a moją córkę traktował całkiem normalnie.
Żyliśmy szczęśliwie, wprowadził się do mnie i zaczęliśmy oszczędzać. Najpierw kupiliśmy ciągnik, potem samochód, a następnie własny traktor.
Od tego czasu moje relacje z Martą całkowicie się pogorszyły. Już mnie nie odwiedza, nie zaprasza do siebie i generalnie unika żadnej komunikacji.
Dobrze, że chociaż się ze mną przywitała. Później mój mąż powiedział mi, że w wiosce krążą plotki, że mam kochanka. Oczywiście śmialiśmy się z tego, ale ciekawie było dowiedzieć się, kto może rozsiewać takie plotki.
Okazało się, że moja sąsiadka Marta rozpuściła tę plotkę po wsi. Byłam wtedy bardzo urażona, więc pobiegłam do niej, żeby wszystko wyjaśnić…
Marta powiedziała, że łatwo mnie obwiniać, bo żyjemy szczęśliwie, a mój mąż nie wraca do domu nawet na noc. Kupiliśmy samochód, mamy nowy telewizor, a ja nie wiem, gdzie mam schować przed mężem kartę do wypłaty…
Byłam zszokowana tymi słowami, wróciłam do domu i postanowiłam zbudować z mężem wysoki płot, aby ludzie mogli zobaczyć nasze szczęście.