Nie wiem, czy mnie zrozumiecie, ale chcę się z wami podzielić tym, dlaczego po prostu nie mogę żyć z moją żoną i naszym przyszłym dzieckiem. Po prostu nie chcę nawet na nich patrzeć.
Jesteśmy małżeństwem od sześciu lat, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, chodziliśmy ze sobą przez rok i pobraliśmy się.
Chcieliśmy mieć dzieci od razu, ale na początku nie mogliśmy. Konsultowaliśmy się z lekarzami, przeszliśmy kosztowne leczenie, ale nic nie działało. W końcu lekarze zdiagnozowali u mnie niepłodność.
Oczywiście relacje między mną a moją żoną pogorszyły się.
Byłem rozczarowany wszystkim, czułem się jakbym miał depresję, a potem moja żona ciągle robiła mi wyrzuty.
A wynik sytuacji był następujący: moja żona powiedziała, że jest w ciąży i że dziecko jest moje.
Była szczęśliwa, a ja od razu podejrzewałem ją o zdradę, ponieważ wiedziałem, że nie mogę mieć dzieci. Zrobiłem skandal, a ona pod presją przyznała się do wszystkiego.
Kiedy wyjechałem w podróż służbową, zdradziła mnie z kolegą z pracy (a jeszcze wcześniej przyłapałem ją na korespondencji dyplomatycznej z nim).
Teraz rozumiem, że mieli romans, ale ona zapewnia mnie, że zrobiła wszystko dla dobra naszego wspólnego dziecka. Oczywiście tego samego wieczoru spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców, a następnego dnia złożyłem pozew o rozwód.
Chociaż sąd da mi jeszcze miesiąc na podjęcie ostatecznej decyzji, wiem, że nie chcę mieć nic wspólnego ani z nią, ani z jej dzieckiem. Teraz żyję i nawet nie zauważam, jak mijają dni: rano praca, potem dom, alkohol, błędne koło.
Nie wiem, co robić dalej. Kocham moją żonę i nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Dlaczego to zrobiła? Obrzydza mnie ten absurd. Ciągle do mnie pisze, mówi, że mnie kocha i że to się nigdy nie powtórzy, że dziecko to szczęście…
Jestem prawie pewien, że nigdy nie będę w stanie zaakceptować tego dziecka.
„I moja teściowa, która myślała, że jestem niezdolna do czegoś takiego”: w ogóle o nikim nie myśli