Magda to wiejska ratowniczka medyczna o wielkim, dobrym sercu, która nigdy nikomu nie odmawiała pomocy.
Nawet jeśli ktoś w nocy źle się poczuł, natychmiast biegła… Ale jej życie wcale nie było łatwe.
Jej rodzice zmarli we wczesnym dzieciństwie, więc wychowywała ją babcia ze strony ojca.
Ukończyła szkołę z doskonałymi wynikami i poszła do szkoły medycznej. Bardzo chciała iść na uniwersytet, ale nie miała pieniędzy na studia.
Ukończyła studia, a potem jej babcia zachorowała i musiała szukać pracy. Dziewczyna nie była bezrobotna przez długi czas, ponieważ lekarz jest rzadkością w wiosce.
Od razu zaczęła pracować, a później wyszła za mąż za miejscowego traktorzystę. Na początku Magda się opierała, ale Tomasz był bardzo wytrwały. On i jego babcia potrzebowali pomocy przy naprawie dachu i ogrodzenia.
Po ślubie Magda urodziła syna, ale Tomasz zupełnie nie radził sobie z męskimi obowiązkami. Nie założył domu, porzucił pracę na traktorze i co wieczór wracał do domu pijany.
Magda, z synkiem na ręku, musiała wykonywać wszystkie prace domowe, podczas gdy jej mąż wychodził i zarabiał nie na pieniądze, ale na drinka. Żyli z renty jej babci.
Magda wspomina teraz tamte czasy i nie może uwierzyć, jak udało jej się przeżyć. 13 grudnia, w andrzejki obchodziła swoje 40 urodziny. Nie robiła z tego wielkiej afery, tylko pogratulowała koleżankom, a wójt wręczył jej dyplom za lata ciężkiej pracy. Jednak w domu nikt nawet o tym nie wspomniał.
Magda bardzo chciała kupić buty, ponieważ ostatni raz kupiła je siedem lat temu. Tyle razy je łatała, że ostatnio szewc powiedział, że nie da się ich naprawić. Z pensji nie było jej stać na ich zakup, a syn Andrzej błagał ją przez telefon.
Męża to jednak nie obchodziło, mówił, że nie ma pieniędzy, więc o nowych butach i smartfonie może zapomnieć. Ale Magda była już przyzwyczajona do postawy Tadeusza — przez wszystkie lata nigdy nie wydał swojej pensji na rodzinę.
Magda musiała odłożyć potrzebną kwotę i wybrać: albo telefon syna, albo buty. Smartfon jest mu potrzebny nie tylko do zabawy, ale także do nauki. Jednak te buty nie przetrwałyby zimy.
Pewnego wieczoru Magda wróciła z miasta szczęśliwa, z pudełkiem upragnionych butów w rękach i telefonem dla syna. Nie mogła nie spełnić prośby syna. Buty postanowiła kupić w ostateczności w sklepie z używaną odzieżą.
Zbliżały się mikołajki, a syn, choć już dorosły, zawsze czekał na prezenty. Rano 6 grudnia Magda włożyła mu pod poduszkę małe pudełko z telefonem. Zaczęła szykować się do pracy, gdy syn spał.
Wyszłam na korytarz i zobaczyłam puste wiadro po wodzie. Mój mąż nawet się tym nie przejął. Musiała iść do studni w przeciekających mokrych butach, które nie wyschły od wczoraj.
Gdy wróciła do domu, jej syn Andrzej czekał pod drzwiami z pudełkiem w rękach, mówiąc, że matka zasługuje na coś lepszego, ale on nie ma pieniędzy na droższe buty, ale obiecał, że kiedyś je kupi.
Magda zapytała, skąd syn ma pieniądze na buty. Andrzej odpowiedział, że dostał je w prezencie urodzinowym. Nie były najlepsze, ale suche i nowe.
Magda była wzruszona, przytuliła syna i zdała sobie sprawę, że dorasta z jej największym wsparciem.