Mam dwóch synów, w wieku pięciu i siedmiu lat, urodzonych w odstępie kilku dni, więc obchodzimy ich urodziny w tym samym czasie.
Pewnego dnia moja babcia przyszła na uroczystość i dała mojemu starszemu synowi koszulę, a młodszemu tablet.
Andrzej, mój najstarszy syn, był zaskoczony, bo nie rozumie, dlaczego Marcin jest „jego” dla babci, a on jest „czyjś”.
Mimo że tak naprawdę nie jest wnukiem Lary, to i tak jest mi go bardzo żal, po co robić taką różnicę między braćmi?
Poznałam Pawła, kiedy byłam już w ciąży. Mój poprzedni chłopak zniknął zaraz po tym, jak dowiedział się, że jestem w ciąży. Jego biologiczny ojciec nigdy więcej nie pojawił się w życiu Andrzeja. Było mi wtedy bardzo ciężko, popadłam w depresję.
Rodzice martwili się o moje zdrowie i przyszłego wnuka, więc wzięli mnie do siebie. I tak gdy byłam w siódmym miesiącu ciąży, po raz pierwszy spotkałam Pawła, przepuścił mnie przez kasę bez kolejki, puścił przodem. Młody człowiek stał z wózkiem pełnym smakołyków.
Tak się poznaliśmy, na początku byliśmy tylko przyjaciółmi, Paweł wspierał mnie we wszystkim, opowiedziałam mu swoją straszną historię. Chodziliśmy razem do kina i na spacery. Przy nim zapomniałam o swojej sytuacji i znów poczułam się szczęśliwa. Kiedy byłam już w dziewiątym miesiącu ciąży, Pavel oświadczył mi się i pobraliśmy się.
Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że będzie tak troskliwym ojcem: pomagał mi we wszystkim, razem kąpaliśmy syna, chodziliśmy na spacery, mój mąż wstawał nawet w nocy. Poznaliśmy się w kolejce. Tak to się zaczęło, zupełnie jak w filmie. Kiedy Paweł usłyszał moją historię, od razu poprosił mnie o rękę.
I nie można sobie wyobrazić lepszego taty niż Paweł. Kąpał mnie, chodził z wózkiem i wstawał w nocy. Dwa lata później urodził nam się drugi syn, Marcin. Kochamy ich tak samo, a Paweł zajmuje się oboma synami i nie robi między nimi różnicy.
Jednak jego matka miała zupełnie inne zdanie na ten temat. Wiedziała oczywiście, że Andrzej jest z innego ojca i na początku była nawet przeciwna naszemu małżeństwu.
Później je zaakceptowała, ale czasami nas krytykowała. Paweł zawsze stawiał ją na swoim miejscu, mówiąc: „To jest moja żona i moje dziecko, a ty, mamo, albo je uznasz i będziemy się porozumiewać jak dawniej, albo przykro mi, nie masz syna”.
Moja teściowa postanowiła wybrać najlepszą dla siebie strategię — złoty środek. Prawie się do mnie nie odzywała, przestała narzekać na starszego syna i starała się go ignorować, za to młodszego uwielbiała.
Dla wnuka jest gotowa zdobyć gwiazdkę z nieba — przynosi zabawki, prezenty, słodycze, zabiera go do siebie, a Andrzeja nadal ignoruje.
Dziwne, że na urodziny przyniosła mu koszulę, bo przecież mogła mu nic nie dawać. O ile wcześniej mi to nie przeszkadzało, to teraz jest to prawdziwy problem. Andrzej się starzeje i czuje, że coś jest nie tak.
Paweł jest oficjalnym ojcem Andrzeja, więc nie planowaliśmy synowi nic mówić. Jednak teściowa wszystko psuje swoim zachowaniem. Co mam zrobić — wytłumaczyć dziecku wszystko tak jak jest, czy ograniczyć kontakt teściowej z dziećmi?