Vera stała przy oknie i patrzyła na duże krople deszczu. To był dokładnie ten sam deszcz, który spadł trzy lata temu, kiedy zmarł Adam.
Wciąż pamięta spojrzenie jego zielonych oczu, jego niepowtarzalny uśmiech i to, że nie może tego zrobić.
Nie może tego zrobić. Znowu chciała płakać.
Kot otarł się o jej dłoń, a ona zaczęła głaskać swojego wybawcę. To on był przy niej przez te wszystkie lata, a opieka nad małym zwierzakiem uchroniła ją przed samotnością.
Tego dnia Adam zabrał Annę do domku letniskowego. Teściowa tak się martwiła, że nie zdąży posadzić ziemniaków przed sąsiadką Lisą, że zaczęła się pakować dwa dni wcześniej.
Rywalizacja między sąsiadami trwała od wielu lat i chociaż zbierali plony prawie jednocześnie, wyścig o to, kto pierwszy posadzi sadzonki i ziemniaki w ziemi, rozpoczął się ponownie na wiosnę.
Vera pomogła Adamowi załadować wszystko do samochodu i odjechali razem z Anną. Pomachał jej na pożegnanie.
Vera spędziła cały dzień wykonując prace domowe, nawet upiekła swoje popisowe ciasto wiśniowe, ale dziwne uczucie ją niepokoiło. Przeczucie czy coś innego?
Adam spieszył się do domu, jego matka została na działce, co oznaczało, że on i Vera będą mieli jutro cały dzień wolny tylko dla nich dwojga.
Ogromny jeep pędził z zawrotną prędkością, ledwo manewrując na czas, a mokry asfalt oślepiał odbiciami reflektorów nadjeżdżających samochodów. Padało tak mocno, że wycieraczki nie zdążyły oczyścić przedniej szyby. Samochód zjechał na przeciwległy pas. Gwałtowne uderzenie i skrobanie rozdzieranego metalu, zawodzenie włączającego się alarmu…
Wydobycie ciała Adama zajęło dużo czasu. Kierowca jeepa, dwudziestokilkuletni major, był posiniaczony i przerażony. Zataczał się w tę i z powrotem i krzyczał do telefonu komórkowego, że jego samochód został odcięty przez jakiegoś ignoranta, i było jasne, że młody człowiek był naćpany. Jak można było przypuszczać, sprawę wyciszono, czyniąc Adama sprawcą wypadku, i słusznie, bo zmarły nie chciał się bronić.
Bogaty, syn posła, spędził tydzień w szpitalu, nagrywając łzawe historie w mediach społecznościowych, przedstawiając się jako ofiara i wyśmiewając tani roadkill.
Przyjaciel Adama, dziennikarz lokalnej gazety, próbował przeprowadzić własne, niezależne śledztwo, ale kiedy przestraszył się morderstwa swojej rodziny, jego entuzjazm wyraźnie osłabł.
Vera również otrzymywała telefony z pogróżkami, a raz pobito ją w drzwiach, szepcząc do ucha, że następnym razem będzie gorzej.
Anna zmarła na atak serca, a czterdziestego dnia po śmierci męża Vira pochowała teściową. Życie straciło sens. Wszystkie marzenia, wszystkie nadzieje w jednej chwili obróciły się w popiół.
Latem marzyli o wyjeździe nad morze, zimą Adam marzył o zabraniu Very na Mazury, marzyli też o dziecku, ale…
W dniu pogrzebu Anny, Vira zdecydowała, że nie chce żyć. Wtedy usłyszała szczekanie psów i płacz dziecka za oknem. Vira odłożyła te myśli na bok i podeszła do okna. Dziewczynka z sąsiedztwa głośno płakała, trzymając coś małego i okrągłego w wyciągniętych ramionach, a dwa podwórkowe psy szczekały i biegały wokół niej. Vera zeszła na podwórko.
Powiedziała drżącym głosem, że ci sowieci atakują jej małą przyjaciółkę. Vera rozpędziła psy, podeszła do dziewczynki i zobaczyła, że guzek jest zwykłym szarym kotem. Dziewczynka poprosiła mnie, abym go uratowała, ponieważ jej rodzice nie pozwoliliby jej go przygarnąć, ponieważ mieli już dwa koty i psa o imieniu Grey.
Przytulając małe przerażone ciałko do serca, Vera wróciła do domu. Kociak piszczał i złapał ją za palec.
Ciepłe mleko i miękki stary szalik załatwiły sprawę, a maluch zamruczał spokojnie i zasnął. Od tego czasu ona i jej przyjaciółka są nierozłączne, a Vera wierzy, że Adam zesłał jej tego kota, aby uchronić ją przed samotnością.
Kot spał spokojnie na parapecie. Wzrok Very padł na nagłówek porannej gazety.
„Syn posła P. zginął w wypadku samochodowym, świadkowie twierdzą, że był pijany…”.
Wow… Trzy lata później sława dopadła swojego bohatera! I wiesz, moja droga, nie jest mi przykro z tego powodu… Przykro mi z powodu jego matki, ona teraz też wie, co to ból… A tego nie życzyłabyś swojemu wrogowi.