Synowi na wesele zrobiono luksusowy prezent – zakupiono dom obok nas i przekazano młodej parze klucze. Zarówno synowa, jak i syn byli zachwyceni tym prezentem, nie spodziewali się od razu otrzymać własnego mieszkania.
Ja również byłam bardzo zadowolona, bo najbliżsi ludzie są obok. Jednak z czasem zaczęły się pojawiać pewne niuanse.
Myślałam, że synowa zajmie się uprawą warzyw i założy wiele grządek na działce.
Ale ona założyła kwietniki i posadziła wiele kwiatów w ogrodzie. To po prostu marnotrawstwo. Ponadto była zupełnie przyzwyczajona do prowadzenia gospodarstwa.
Młodzi również postanowili oddzielić się od nas płotem. Tutaj poczułam się urażona. Synowa również powiedziała, że przed każdym przyjściem do ich domu trzeba wcześniej ostrzec. Mąż zawsze mnie uspokajał, że nie warto się obrażać.
Przecież dzieci są szczęśliwe i kochają się nawzajem. Ale nie mogłam się powstrzymać od frustracji. Tyle ziemi marnuje się, a mogłabym mieć swoje warzywa i owoce.
Ponieważ mieszkaliśmy obok siebie, często widziałam, jak mama Anny gościła u syna przez tygodnie. A my z mężem nie mogliśmy wejść do nich bez uprzedzenia. W końcu to był mój dom. Oburzenie narastało. Nawet wsparcie męża już na mnie nie działało. Pewnego dnia syn po raz kolejny wszedł do naszej piwnicy, aby wziąć słoik solonych ogórków. Już był gotów iść, gdy go zatrzymałam. Powiedziałam, że wybiorę najlepszy słoik ogórków i przyniosę sam. Syn tylko wzruszył ramionami i poszedł.
Już wymyśliłam plan zemsty. Poszłam do kwiaciarni i kupiłam różne kwiaty. W ciągu kilku godzin była cała puszka zakonserwowanych kwiatków. Jednak mąż nie pozwolił mi zanieść przekąski. Natychmiast mnie zbeształ, upominał jak małe dziecko. Powiedział, że to ich dom, i to oni decydują, co robić w domu i na ogrodzie. Prawdopodobnie, gdybym tego dnia przyniosła puszkę z kwiatami, syn przestałby ze mną rozmawiać.
W rezultacie przekazałam synowej nie tylko solone ogórki, ale także inne konserwy. Syn zaprosił nas z mężem na obiad. Tam ogłosił, że synowa spodziewa się dziecka.
Teraz rozumiem, że moje urażenie synową było dużym błędem. Przecież najważniejsze, aby dzieci i wnuki były obok. Szczęście nie polega na ogórkach i pomidorach. Ja też mogę sobie radzić z dwoma rodzinami. Najważniejsze, aby dzieci były szczęśliwe, a ja razem z nimi. Czy zdarzyły się wam podobne sytuacje?
