Matka mnie oszukała, mówiąc, że ciężko zachorowała i pilnie potrzebuje kosztownej operacji. Długo nie zastanawiałam się i wzięłam kredyt na 200 000 złotych.
Okazało się jednak, że te pieniądze poszły na kosmetyczny remont i wakacje za granicą. Dowiedziałam się o tym ze zdjęć na mediach społecznościowych.
Kiedy wyraziłam swoje pretensje matce, odpowiedziała, że inaczej nigdy byśmy jej nie pomogli. Chociaż co tydzień uzupełniam jej lodówkę świeżymi produktami: mięsem, rybą, owocami, warzywami i mlekiem.
Sprawa polega na tym, że mąż i ja otworzyliśmy swoją firmę i zarabiamy nieźle, ale całe pieniądze ciągle inwestujemy w nasz biznes, aby nie brać kredytów i unikać długów. Jednak matka tego nie rozumie i sądzi, że w naszym sejfie leżą miliony.
Gdy tylko dowiedzieliśmy się z mężem, że niedługo zostaniemy rodzicami, postanowiliśmy przenieść się do własnego domu. Rozpoczęliśmy budowę. Oczywiście musieliśmy odmówić sobie wielu rzeczy, aby wiązać koniec z końcem.
Jednak matka tego nie zauważała i nie chciała wierzyć, że nie miałam nawet możliwości pójścia na manicure. Zamiast tego regularnie starałam się sprawiać jej miłe prezenty: dawałam karty upominkowe do salonów urody, modne ubrania i biżuterię.
Niedawno matka zadzwoniła do mnie i przerażonym głosem opowiedziała o tym, że lekarze postawili jej niepokojącą diagnozę. Potrzebne jest leczenie za granicą, kosztujące porządną sumę pieniędzy. Pół miliona nie miałyśmy przy sobie z mężem, ale też nie mieliśmy możliwości zwlekania. Dlatego zdecydowaliśmy się wziąć kredyt.
Pieniądze wręczyliśmy matce osobiście, bo przekonała nas, że poradzi sobie z opłatami. Nie podniosłam sprzeciwu, bo najważniejsze było, aby wróciła do zdrowia.
Więc matka leciała za granicę, obiecując wrócić po miesiącu.
Po kilku dniach postanowiłam sprawdzić jej mieszkanie. Martwiłam się, aby tam nic złego się nie stało. Otwieram drzwi, a w korytarzu stoi rozpakowany walizka. Na kuchni świeci światło, a w powietrzu unosi się zapach świeżej farby. Wchodzę do pokoju i widzę, jak moja matka siedzi przy stole z mężczyzną w roboczym ubraniu, pijąc herbatę. W tamtym momencie na pewno nie wyglądała na ciężko chorego człowieka. Spojrzałam na jej stronę w mediach społecznościowych i zobaczyłam zdjęcia z ekskluzywnego kurortu na Malediwach. O to właśnie była tak bardzo potrzebna ta kuracja!
W kuchni zapanowała cisza. Nikt nie odważył się jej przerywać, więc milcząco wyszłam.
Najpierw matka próbowała przeprosić za swoje oszustwo, ale ja nawet nie chciałam jej słuchać. Następnie postanowiła działać inaczej i zaczęła wszystko zwalać na nas z mężem, twierdząc, że bez jej oszustwa nigdy byśmy jej nie pomogli.
Gdybym miała wybór, wyrzuciłabym tę kobietę ze swojego życia, ale miała szczęście do zięcia, który nadal co tydzień wozi jej produkty…