„Matka mojego męża okazała mi kiedyś współczucie: Jaka byłam wtedy głupia, że nie wysłuchałam ich wszystkich”

Od ponad 8 lat żyję z mężem w cywilnym związku małżeńskim. Wcześniej poruszałam kwestię rejestracji naszego związku, ale otrzymałam kategoryczną odpowiedź.

Moi krewni dziwili się, że jestem młodą, piękną dziewczyną, a on mi się nie oświadczył, nie chciał założyć rodziny. Na początku denerwowały mnie ich wyrzuty, ale potem wydawało mi się to śmieszne.

Mąż dobrze wyprał mi mózg i zaczęłam wierzyć, że to nie ma znaczenia. Ale teraz już nie jest mi do śmiechu.

Nie zauważyłam tego wcześniej, ale patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że zmarnowałam swoje najlepsze lata. A raczej na mężczyznę, który nie potrzebuje rodziny.

Karmił mnie obietnicami i mówił, że wkrótce będziemy mogli się pobrać, ale zawsze znajdował wymówkę, by to odłożyć. Jego główną wymówką było: „Nie mam pieniędzy. Zaoszczędzimy na ślub i wtedy się pobierzemy”.

Próbowałam mu wytłumaczyć, że dla mnie wymyślne wesele i biała suknia nie są najważniejsze. Chcę po prostu wyjść za mąż. Powiedziałam, że chcę prostego, kobiecego szczęścia. Ale mój cywilny mąż nie słuchał mnie, upierając się przy swoim.

Moi rodzice próbowali w porę przemówić mi do rozsądku, mówiąc: „Ten mężczyzna nie chce się z tobą ożenić i nie widzi w tobie matki swoich dzieci. On tylko gra na zwłokę i miesza ci w głowie obietnicami”.

Ale nie słuchałam ich i wierzyłam, że mam jeszcze całe życie przed sobą, że głupotą jest skupianie się na pieczątce w paszporcie, a co najważniejsze, że mój ukochany i ja jesteśmy razem szczęśliwi.

Nawet matka mojego męża, kiedyś pijana, współczuła mi i chciała otworzyć oczy swojemu synowi. Jaka byłam wtedy głupia, że ich wszystkich nie posłuchałam.

Teraz mam 34 lata. Z powodu ciągłego stresu w pracy mój wygląd i zdrowie uległy pogorszeniu. Lekarze twierdzą, że nie mam czasu na odkładanie ciąży i że jeśli uda mi się urodzić w ciągu najbliższych dwóch lat, będę mogła uznać się za szczęśliwą.

Powiedziałam o tym mojemu konkubentowi, ale on uważa, że nie można ślepo ufać współczesnej medycynie. Powiedział: „Ci lekarze chcą tylko wyciągnąć od ciebie pieniądze za badania i leczenie”. Jest bezduszny i nie traktuje poważnie mojego strachu przed bezdzietnością. Mówi, że martwię się na próżno, „ludzie rodzą dzieci w wieku 50 lat”.

O ile wcześniej jakoś wierzyłam w słowa męża i starałam się mu ufać, to teraz już widzę jego nastawienie do mnie. Każdego dnia czuję coraz większą rozpacz. Rozumiem, że najprawdopodobniej zostawi mnie, wymieniając na młodą dziewczynę, która będzie bardziej atrakcyjna i bez problemu urodzi mu dziecko.

Poprosiłam go o dziecko „dla siebie”, mówiąc, że jestem gotowa żyć bez pieczątki, o ile będę miała dziecko od niego. On jednak odmówił mi i zagroził, że odejdzie, jeśli dowie się, że będę próbowała zajść w ciążę bez jego zgody. Obiecuje, że w takim przypadku nigdy więcej go nie zobaczę.

„Osądzajcie mnie lub nie, ale w ogóle nie kocham mojego dziecka. Gdybym wiedziała wszystko wcześniej, zrobiłabym wszystko inaczej”

„Pukanie do drzwi wcześnie rano. W drzwiach stoi zapłakana kobieta z sąsiedniego domu: „Co miałem zrobić”

„A czego mu brakowało, dom był posprzątany i ugotowany. Czy naprawdę chodzi tylko o obowiązek małżeński”