We wrocławskim szpitalu położniczym obywatelka Ukrainy urodziła czwórkę chłopców. Dobrą wiadomością jest niestety łyżka smoły. Ojcu grozi deportacja.
Ze względu na brak „zezwolenia na pracę typu B” straż graniczna zdecydowała się go deportować.
Choć wniosek o jego otrzymanie został złożony, a DUW od dłuższego czasu rozpatruje sprawę.
W kwietniu 2021 roku Oleksij odebrał telefon z gdyńskiej straży granicznej i został grzecznie poproszony o przyjazd.
Nawet nie wiedząc, że Aleksiej został wezwany do deportacji, zostawił ciężarną żonę i wyjechał z Wrocławia do straży granicznej.
Po przyjeździe straż graniczna, po zapoznaniu się z wersją Oleksija, wydała decyzję zobowiązującą do dobrowolnego opuszczenia Polski.
Powodem jest brak zezwolenia na pracę typu B, na które Oleksij czeka od około 2 lat.
Poproszony o wejście na swoje stanowisko, tłumacząc, że od dawna czeka na dokument, a kobieta ma urodzić i zostawić ją samą na rok z dziećmi Aleksiej nie będzie, pogranicznicy nadal klepali deportację i grzywnę 1.500.000 zł.
Teraz sprawą zajmuje się prawnik Oleksija. Rodzina liczy na przynajmniej trochę człowieczeństwa od władz i ma nadzieję, że ta sytuacja zostanie rozwiązana.
Chłopcy urodzili się w 30. tygodniu. Kobieta miała cesarskie cięcie. Dzieci są całkowicie zdrowe. Otrzymali już imiona: Adam, Noe, Alan i Kai.
Jedynym ratunkiem dla rodziny Aleksieja i Mariny jest ulga dla obcokrajowców z powodu koronawirusa. Mężczyzna może przebywać w Polsce do końca pandemii.
Sąd UE ukarał Polskę grzywną. Musi płacić 500 tys. euro dziennie
Podstawowe zasady. Jak zbierać grzyby w Polsce, żeby uniknąć mandatu
Ceny gazu w Polsce biją wszelkie rekordy. Na co powinniśmy mieć nadzieję