Po wielu latach życia w szczęśliwym małżeństwie, w pewnym momencie pękł w szwach.
Praca w szkole jako nauczycielka angielskiego zawsze przynosiła mi nowe emocje – powiedziała Anna.
Zaczęła zauważać odległość męża, milczał i nie odpowiadał na pytania. Dziwne zachowanie zabrało autorowi nerwy i siłę.
Nie było kłótni, a także wezwań kochanki. Prowadząc normalne życie, robiłam wszystko w domu i na co dzień, bo mój mąż wciąż robił wszystko źle.
Z jakiegoś powodu byłam w stanie zrobić wszystko szybciej i śledzić wszystko w porządku. Traktowała męża jak dziecko, ale on ją zdradził.
W weekend obchodziliśmy rocznicę ślubu. Wcześniej posprzątałam cały dom jak zapracowana pszczoła. W przeddzień przyjęcia wręczyliśmy sobie prezenty.
Mój wybór padł na zielone pantofle, pasujące do jego szlafroka. Ku mojemu rozczarowaniu mężczyzna podniósł szalik w niezrozumiałych kolorach.
Wielokrotnie powtarzałam mu mantrę: bez smaku – nie prezentuj tego! W końcu szalik nie pasował do żadnego stroju z mojej szafy.
Tego dnia nie zauważyłam, że prezent mi się nie podoba i podziękowałam mężowi, najwyraźniej coś podejrzewał i wybrał nieodpowiednie ubranie. Wierząc, że mężczyzna nie ma wyczucia stylu i schludności, uporządkowałam jego styl i garderobę.
Stworzono taką mieszankę: każdy dzień odpowiadał określonemu strojowi. Każdy krawat, koszula, a nawet skarpetki to moja zasługa. Podniosłam się i delikatnie zasugerowałam zestaw na sobotę.
Kontrola nad ubraniem mężczyzny przerodziła się w kontrolę nad jego działaniami. W kieszeni spodni mężczyzna mógł znaleźć małą instrukcję krok po kroku, co robić dalej. Uważałam się za bardziej dokładną i punktualną, więc opisałam następujące punkty:
doradzała najlepszą odzież wierzchnią odpowiednio zalecane buty.
Tego dnia mój mąż nie odpowiedział na moją uwagę. Nie mogłam tego znieść i sugerowałam powściągliwie, że nie ma potrzeby obniżania ustawionego algorytmu w ubraniach.
Mężczyzna zareagował nerwowo, nazywając mnie i moje zasady schizofrenią. Po raz pierwszy od 10 lat doszło do kłótni na taką skalę, która doprowadziła do milczenia.
Kiedy przybyli goście, trochę się uspokoiłam, mój mąż poszedł do sypialni przebrać się, tak jak wtedy myślałam. Nadszedł moment biesiady, moi przyjaciele i koledzy siedzieli i dyskutowali na różne tematy, wstydziłam się żartować, że mój mąż gotuje i okrywa się, więc nie miałam czasu na przebranie się.
To, co zobaczyłam, zszokowało mnie i odebrało mi dar mowy. Mój ukochany mąż wyszedł w stroju na jedną rzecz z zestawów siedmiodniowych. Siedząc obok mnie cicho szepnąłem do niego tylko jedno słowo „sadysta”. Mężczyzna eksplodował i rzucił swoją kurtkę, krzycząc na podłogę, że to poleciał poniedziałek. Potem wyrzucił krawat, „a to jest wtorek”, krzyczał.
Kontynuując kręcenie kolejnych rzeczy, dotarł do bielizny, więc nigdy się tak nie wstydziłam. Zdejmując spodnie, mężczyzna zabrał wszystkie dokumenty i nago wyszedł z domu.
Nie przyszło mi do głowy, jak po wielu próbach przez tyle lat można tak upokorzyć człowieka. Zniszczył mnie i, nie wyjaśniając swojego działania, odszedł w milczeniu. Zostałam sama przy zepsutym korycie z samymi myślami…
Gwałtowny wzrost cen. Polska od 10 lat notuje rekordową stopę inflacji
Prezydent RP ratyfikował utworzenie Funduszu Odbudowy UE
W Polsce dzieci będą szczepione przeciwko koronawirusowi. Co musisz wiedzieć