Pewnego dnia jechałem w sprawach do innego miasta, więc skorzystałem z pociągu, podróżuję nim dość często.
Wchodząc do swojego wagonu, zacząłem szukać swojego miejsca, a tu usłyszałem za plecami głosik starszej pani. Szła z dużymi torbami, z trudem oddychała… Zastanawiałem się, co ona tu robi rano z tyloma rzeczami.
Usiadła obok mnie, i zrozumiałem, że to moja podróżniczka. Wydawała się mieć około 70 lat, męczyła się nad swoimi torbami, jakby coś szukała.
Kobieta wreszcie usiadła na swoim miejscu, złożyła pomarszczone ręce na kolanach. Przechodzili pasażerowie, już się godziłem z myślą, że będę podróżował ze starszą pasażerką, z którą nie da się porozmawiać. Pociąg ruszył.
Kobieta przyjrzała mi się uważnie i przedstawiła się jako Lara. Zapytała mnie, dokąd jadę w tak młodym wieku, a ja powiedziałem jej, że jadę w interesach, a potem do domu. Słysząc to, starsza kobieta zaczęła płakać. Nie sądziłem, że tak ją urażę, nie miałem takiego zamiaru.
Opowiadała dalej, powiedziała, że jedzie w odwiedziny do córki, której nie widziała od pięciu lat. Pomyślałem, że się pogubiła, bo dawno się nie widzieli. Ale sprawa była inna, przez długi czas nie rozmawiały, w pół godziny usłyszałem całą historię jej życia, dlaczego z córką nie dogadywały się od najmłodszych lat, i teraz właśnie z tego powodu często się kłócą.
A więc córka napisała matce list i zaprosiła ją do siebie w gości, właśnie dlatego Lara tu jest, jedzie do córki i wnuczki, a nawet prawnuczki.
Milczałem, obca historia wstrząsnęła mną głęboko. I zacząłem zastanawiać się nad swoją matką, którą rzadko odwiedzam. Matka mieszka na wsi, tam także starsza siostra — zawsze myślałem, że siostra zadba o matkę. A teraz nagle po opowieści pasażerki zaczęło mi uciskać w piersiach, naszła tęsknota.
Rozmawialiśmy z Larą przez całą drogę, czas mknął niezauważony. Pomogłem sąsiadce wyjść z wagonu, zauważyłem, że ku nim podchodzi urocza kobieta, z niepokojem patrząca w ich stronę. Oddaliłem się. Dwie kobiety spojrzały sobie w oczy, przytuliły się i długo nie mogły oderwać się jedna od drugiej. Obejmowały się i płakali. Spotkanie dwóch kobiet było tak wzruszające, że nie miałem wątpliwości, że wszystko będzie dobrze.
Ogólnie byłem jakoś poruszony. Wyciągnąłem telefon komórkowy i wybrałem numer matki. Z jakiegoś powodu po prostu chciałem powiedzieć: – Mama, przyjechałem, jestem na miejscu, w weekend czekaj na gości. Czasem zdarza się, że przypadki zmuszają nas do zastanowienia się nad naszym stosunkiem do rodziców, spojrzenia na siebie z boku poprzez pryzmat cudzego gorzkiego przykładu.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…