Po raz kolejny przekonałam się, że status „bliskich krewnych” wcale nie nakłada na ludzi żadnych obowiązków. Ostatnio liczyłam na pomoc siostry i brata, a otrzymałam pomoc od obcych osób

W rodzinie jest nas troje — Maria jest najstarsza, ja jestem średnia, a Marcin najmłodszy. Nie ma między nami dużej różnicy.

Ja mam teraz trzydzieści jeden lat, Maria trzydzieści cztery, a Marcin dwadzieścia siedem. Od czternastego roku życia wychowywała nas matka, ponieważ ojciec rozwiódł się z nią i ożenił z inną kobietą.

Mój ojciec chciał uczestniczyć w naszym życiu, ale moja matka nic od niego nie chciała. Z zasady odmawiała jakiejkolwiek pomocy, nawet gdy naprawdę jej potrzebowaliśmy.

Zabroniono nam komunikować się z ojcem, ponieważ „zdrajca nie może nauczyć niczego poza zdradą”.

Ojciec próbował się ze mną skontaktować, ale przestał. Moja siostra była obojętna wobec ojca, ja tęskniłam za nim bardziej, a mój brat otwarcie go nienawidził.

Moja matka próbowała zdeptać wszystkie dobre rzeczy, które pamiętaliśmy o moim ojcu, a to działało dobrze z moim bratem.

Jako dorośli wyjechaliśmy na studia do różnych miast. Po ukończeniu studiów chciałam od razu wrócić do rodzinnego miasta, ale na ostatnim roku rozpoczęłam związek, który wydawał się poważny.

Wprowadziliśmy się nawet razem i mieszkaliśmy razem przez około rok. Ale potem zerwaliśmy i zdałam sobie sprawę, że nic nie trzyma mnie w tym mieście, więc spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do rodzinnego miasta.

Na początku mieszkałam z matką i już wtedy zdałam sobie sprawę, że coś jest z nią nie tak. Było oczywiste, że jest chora, ale moja matka nie mówiła o tym, a kiedy ją o to zapytano, powiedziała, że nie musi mi o tym mówić. Mój brat i siostra również nie wiedzieli, co dolega mojej matce. Później się dowiedzieliśmy. Rok później zmarła.

Byłam odpowiedzialna za wszystkie sprawy związane z pogrzebem i zdecydowałam, że mój tata powinien być obecny na pogrzebie. W końcu nie byli sobie obcy. Znalazłam go i powiedziałam, co się stało. Widać było, że jest bardzo zdenerwowany. Powiedział, że na pewno przyjdzie.

Moja siostra syczała na niego, pytając, co on tu robi na pogrzebie. Wyjaśniłam, że to była moja decyzja. W końcu moi rodzice mieszkali razem od dawna. A to, że tata nie przyszedł sam, to była jego decyzja. Teraz też jest mu ciężko, a ci ludzie to jego rodzina.

Na pełne dezaprobaty spojrzenia brata i siostry, ojciec podszedł do nas, by złożyć kondolencje i powiedzieć, że zawsze możemy na niego liczyć. Mój brat się odwrócił, moja siostra nuciła, a ja mu podziękowałem. To nie jest ani czas, ani miejsce na roztrząsanie tych spraw. Wszyscy tutaj mają kłopoty.

Rok później zmarł mój tata. Przez ten rok często z nim rozmawialiśmy, nawet ich odwiedzałam. Mój brat i siostra nie przyszli na pogrzeb, ale to nic dziwnego. Żona ojca powiedziała mi wtedy, że zawsze mogę liczyć na jej pomoc i wsparcie. Przytaknęłam, ale jej nie uwierzyłam, myśląc, że jest uprzejma.

Czas mijał, a my postanowiliśmy sprzedać trzypokojowe mieszkanie mamy i podzielić się pieniędzmi tak, aby każdy z nas mógł kupić swoje własne lokum. Ani mój brat, ani siostra nie planowali powrotu do rodzinnego miasta. Wzięłam dwupokojowe mieszkanie w naszym mieście, a kredyt hipoteczny był przystępny. Za trzy lata będę mógł go całkowicie spłacić.

Tydzień temu wydarzyła się katastrofa — u sąsiada z góry wybuchł pożar, a gdy gasili jego mieszkanie, moje i dwa piętra niżej zostały całkowicie zalane. Wszystkie sprzęty, wszystkie dokumenty, wszystkie meble i ubrania — wszystko zostało zniszczone i nie da się tego odbudować. Nie mówię nawet o naprawie. Nie da się mieszkać w tym mieszkaniu.

Kiedy to wszystko zobaczyłam, dostałam ataku histerii. Jest zima, zbliża się Sylwester, a ja zostaję na ulicy, bo w mieszkaniu nie da się mieszkać i nie mam nic. Myślę, że musi być jakieś ubezpieczenie, mój sąsiad o tym mówił, ale nawet jeśli wszystko zapłaci, to jest to bardzo powolny proces.

Spędziłam noc w hotelu, próbując zebrać myśli i wymyślić, jak dalej żyć. Miałam tylko rzeczy, które nosiłam na sobie. Mój paszport to jedyny dokument, jaki posiadam. Pieniędzy też nie było zbyt wiele.

Oczywiście potrzebowałam pomocy. Byłam nawet gotowa zamieszkać na jakiś czas w innym mieście, ponieważ nadal pracuję na laptopie i dzięki Bogu miałam go przy
sobie.

Rano zadzwoniłam do siostry i opisałam sytuację. Była przerażona, ale od razu powiedziała, że nie może mi pomóc. Sama miała kredyt hipoteczny i małe dziecko.

Nie ma więc pieniędzy, nie może pozwolić mi zostać u siebie, ale ma nadzieję, że sobie poradzę i rozwiążę ten problem. Mój brat udzielił mi podobnej odpowiedzi, mówiąc, że może mi pomóc tylko dobrym słowem.

W tym momencie byłam już zrozpaczona. Nie miałam przyjaciół, którzy mogliby mnie uratować, a przynajmniej nikt nie przychodził mi do głowy. Uznałam, że gorzej już być nie może, więc zaczęłam dzwonić do wszystkich z mojej książki telefonicznej.

Kiedy dodzwoniłam się do żony mojego ojca, nie spodziewałam się niczego więcej niż współczucia. Ale nie. Ta kobieta powiedziała mi, żebym nie wydawał pieniędzy na hotel, tylko spakował się i pojechał do niej. Obiecała mi pomóc. I wiesz co? Pomogła mi. Ona i jej dzieci.

Mieszkam z nią, wyjaśnili mi, jak postępować z przywróceniem dokumentów, jak mogę spróbować odzyskać koszty napraw, gdzie się udać, co zrobić. Obiecali, że pomogą mi z remontem. I mogę tam mieszkać, dopóki nie uporządkuję swoich spraw.

Mój brat i siostra nie dzwonili do mnie od tygodnia, żeby zapytać, jak sobie radzę, gdzie śpię, co jem. Ja też do nich nie dzwonię. Nie mam na to ochoty.

Dzwonią krewni. Żona taty i jej dzieci (nie jej i ojca, ale jej) pomagają mi, interesują się moim stanem, choć tak naprawdę są dla mnie nikim, siódmą wodą na młyn, jeśli chodzi o pokrewieństwo. Ale czuję od nich znacznie więcej troski niż od najbliższych krewnych.

Moja córka uważa, że na emeryturze powinnam zostać z wnukami. Ale ja chcę żyć na przyzwoitym poziomie, więc pracuję: „Pytałaś, czy mam się w co ubrać na zimę”.

Krzysztof bardzo chciał mieć w domu kota, ale jego żona była temu przeciwna. Postanowił więc wprowadzić do domu mysz. I to nie jedną

Przestałam zapraszać moją przyjaciółkę do siebie, bo nie podoba jej się to, co mam do zaoferowania: „Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką, ale ty też mnie nie rozumiesz”